piątek, 11 października 2013

O czasy o obyczaje

Dziś postanowiłam napisać post żartobliwy.Od kiedy moja Siostra wyszła za mąż mieszkam tylko z Rodzicami.Siostra przyjeżdża do nas w odwiedziny co jakiś czas.Dziwnym trafem,kiedy ma się pojawić "potrzebuje jej pomocy w sprawach ,kupna jakiś rzeczy.Byłyśmy już zakupić dwie ładowarki do telefonów.(Uroki posiadania królika). Pan sprzedający takie akcesoria,chyba nas już kojarzy.
W zeszłym tygodniu poszłyśmy rozejrzeć się za prezentami gwiazdkowymi.To miał być taki pierwszy research. Zainteresował nas aparat cyfrowy dla naszej Mamy,jednak jego ocena był a podejrzanie niska.Jeśli ktoś tak obniża cenę to dany produkt musi być trefny....Postanowiłyśmy dowiedzieć się od Pana sprzedawcy co jest przyczyną tak dużej redukcji ceny.Tak jak się spodziewałyśmy Sprzedawca odradził nam  zakup tego produktu.
Nasi Rodzice nauczyli nas, że do obcych ludzi zwraca się per "Pan","Pani"Jakież było nasze zdziwienie,gdy sprzedawca zaczął do nas mówić" dziewczyny pokaże wam taki aparat czy taki". O ile dobrze pamiętam już od jakiegoś czasu mamy skończone osiemnaście lat i wypadało by mówić do nas Proszę pań.Nic to jeszcze bardziej rozbawiło nas fakt kiedy sprzedawca zapytał nas do czego potrzebny nam ten aparat fotograficzny.Czy mamy jesteśmy pasjonatkami profesjonalnego fotografowania a może zależy nam jedynie na robieniu "ostrych fotek z imprez"Pan chyba nie zrozumiał ,że szukamy aparatu dla Mamy.
Wychodząc ze sklepu nie mogłyśmy powstrzymać śmiechu  czemu niektórym młoda osoba kojarzy się z tym ,ze chodzi na ostre imprezy...Próbowałyśmy przypomnieć sobie,kiedy byłyśmy ostatnio na jakiejś imprezie....Mh chyba było to wesele Siostry,ale oglądając fotografie z uroczystości w Kościele i sali weselnej nie mogłyśmy odszukać żadnego "ostrego zdjęcia"...








10 komentarzy:

  1. Pan sprzedawca pewnie sam imprezuje, więc mierzy wszystkich taką miarką :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Żartobliwy post z nutką ironii ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja tam nie lubię jak się do mnie zwracają per pani - czuję się staro.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że sprzedawca chciał wypaść jako fajny gościu. ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nikt nie ma wypisane na twarzy, że jest pełnoletni ;) Ja jestem coraz bardziej przyzwyczajona, że na studiach się do mnie zwracają per pani, ale również do tego, że w wielu sklepach przechodzą na "Ty" i zawsze proszą o dowód ;)

    Natomiast mnie również śmieszą sprzedawcy, którzy na siłę próbują być dowcipni czy "na luzie".

    OdpowiedzUsuń
  6. Też się nieustannie spotykam z tym, że wszyscy mówią do mnie na 'ty' :) W sumie nie przeszkadza mi to. Mam 20 lat, ale wyglądam na 15, więc...nie dziwię się :) Mnie podobnie jak Blueberry - proszą o dowód w sklepie, jeśli sytuacja tego wymaga :) Ale zdarzają się też sytuacje, kiedy muszę najpierw do kogoś zadzwonić, a dopiero później tego kogoś poznaję osobiście. Zabawnie jest kiedy przez telefon ktoś mówi mi 'pani', a kiedy się spotkamy jest mocno zmieszany i....kontynuuje, ale już mniej pewnie to 'pani'. Jeśli obce osoby, to myslę, że kultura wymaga aby zwracać się grzecznie pani/pan, nawet do młodej osoby, ale jeśli są to jakieś znajome osoby (nie nasi znajomi, ale sąsiedzi, czy znajomi rodziców, czy księża z którymi mamy jakiś kontakt) to osobiście wolę jak mówią mi po imieniu. Pozdrawiam Cię "Studentko z zasadami" :) Dobrego tygodnia! pax

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie trochę irytuje zwracanie na 'ty'. Rzadko się z tym zjawiskiem spotykam co prawda, ale nie ukrywam, że proszenie o dowód w sklepie denerwuje mnie nieco. Wiem, że takie są procedury i sprzedawcy muszą być ostrożni aczkolwiek i tak nie lubię tego:) Sprzedawca pewnie chciał dobrze - wybór aparatu zależy od jego przeznaczenia aczkolwiek nie przepadam za taką popisującą się nieco obsługą;)

    OdpowiedzUsuń

:)

 Czytam choć rzadko  blogi innych osób z rozrzewnieniem przypominam sobie moje studiowanie.Choć było już to bardzo dawno temu.Nigdy nie korz...